poniedziałek, 9 stycznia 2012 | By: Mandriell

Książkowe podsumowanie 2011 roku


Ten rok wyglądał pod tym względem dość ubogo. Dawno już nie miałem tylko 15 książek przeczytanych w ciągu roku. Grudzień utwierdza mnie w tym, że mogłem przeczytać znacznie więcej, ponieważ w tym miesiącu pochłonąłem 4 książki... 




Trudno, było minęło. 

Za to pod względem różnorodności jestem bardzo zadowolony ;) 
Odkryłem wielu ciekawych autorów, utwierdziłem się w przekonaniu, że niektórzy pisarze są dobrzy za każdym razem. Niewypałów książkowych w sumie nie było. Co prawda muszę przyznać, że dość kiepsko czytało mi się "Sputnik Sweetheart" jakże modnego w tym roku Murakamiego. Gdybym miał podać najsłabszą książkę lub zawód literacki 2011 roku to byłby to dla mnie właśnie Murakami. Jego styl mi po prostu nie odpowiada. 

Tak prezentuje się książkowe podium 2011 roku: 

3. "Pokój" Emma Donoghue /"Noc bez brzasku" Alistair MacLean



O "Pokoju" pisałem już tutaj. Teraz jestem już nieco dłuższy czas po przeczytaniu tej książki, ale moje zdanie nadal jest tak pozytywne jak było. 




W sumie stąd też Ex aequo zajmuje ostatnie miejsce podium z jednym z moich większych odkryć ubiegłego roku - "Nocą bez brzasku" Alistaira MacLeana. 


Ta porządna sensacja z 1959 roku z pozoru może wydawać się nieciekawa. Jest odwrotnie.


To świetna książka, która stawia głównych bohaterów w bardzo trudnej sytuacji w równie trudnym miejscu. Główny bohater to jeden z tych lekko drażniących, ale jednak z zaciśniętymi kciukami im kibicujemy.



To, co dzieje się na odciętej od świata stacji arktycznej wciąga do głębi i nawet najbardziej wprawny obserwator nie jest w stanie odkryć wszystkich tajemnic przed ich rozwiązaniem. Zdecydowanie polecam zdobyć tę książkę i przeczytać!



2. "Jedyne Dziecko" Jack Ketchum



Jack Ketchum kolejny raz udowodnił mi, jak wielkim pisarzem jest i jak umiejętnie potrafi wywołać we mnie wszystkie te emocje, które kłębiły się podczas przewracania kolejnych stron książki. 


Moim zdaniem "Jedyne Dziecko" to lepsza i dojrzalsza książka niż "Dziewczyna z Sąsiedztwa", którą - tak przy okazji - zachwalałem i reklamowałem komu tylko mogłem. 


Także - jeśli podobał się Wam jakikolwiek inny Ketchum - ten powali Was na kolana. 




1. "Gra o Tron" George R.R. Martin



Cholera, niezmiernie się cieszę, że HBO zrobiło genialny serial, który niemal kropka w kropkę jest podobny to swojego literackiego pierwowzoru. 


Dzięki temu sięgnąłem po pierwszy tom tej epickiej (dosłownie) sagi. Moim zdaniem Saga Martina przebija Władce Pierścienia, Pottera i wszelaką inną fantastykę jaką do tej pory czytałem. 


Książka ta przebiła nawet moją ulubioną do tej pory, "Gargulca" A. Davidsona


4 komentarze:

Mike pisze...

Kurcze, szkoda, że Murakami Ci nie podpasował, no ale rozumiem. :) Nie dasz mu już szansy inną książką? Może "Sputnik" to naprawdę niewypał (nie wiem, jeszcze nie czytałem). ;)

A z "Grą o Tron" się całkowicie zgadzam. U mnie też byłaby na pierwszym miejscu, gdyby nie Murakami właśnie. ;)

zniesmaczona pisze...

Może zamknę go kiedyś w łazience z piwem i "Przygodą z owcą" i nie wypuszczę dopóki nie przeczyta 50 stron. Może owca go przekona :)

Mike pisze...

Owca przekonuje każdego, może odnajdzie ją także w sobie! ;)

Mandriell pisze...

Owca to się przydaje do handlu w osadnikach z Catanu! :)

Prześlij komentarz