niedziela, 10 marca 2013 | By: Mandriell

Piosenka tygodnia #6

Przez praktycznie ostatni miesiąc prawie nie słuchałem muzyki, bo najpierw popsuło mi się mp3, a później zbyt mało czasu spędzałem przed komputerem, stąd naprawdę znikoma ilość przesłuchiwanych przeze mnie piosenek.

Dlatego też przez ostatnie tygodnie nie zamieściłem żadnego posta, z kategorii "piosenka tygodnia".

Odkąd mam nowe mp3 (swoją drogą jest to znakomicie spisujący się iriver e40) nadrabiam audiobooki.
Znajduję jednak czas na muzykę, i ostatnio znów mam fazę na Czesława Mozila.
Najczęściej i najmocniej trafia do mnie "O tych w Krakowie".

Genezy tej piosenki nie zamierzam przytaczać, wystarczy pogrzebać nieco w internecie, żeby się tego dowiedzieć.


sobota, 2 marca 2013 | By: Mandriell

WEEKEND Z KRÓLEM ŚWIATA



Świat filmowy jest mi równie bliski, jak świat literacki. Odkąd sięgam pamięcią, uwielbiałem oglądać bajki. Jednak już jako dziecko dość szybko przeskoczyłem na filmy, bo strasznie podobało mi się, jak aktorzy wcielają się w rozmaite role i jak zwinnie nabierają mnie, że to, co oglądam dzieje się naprawdę. A przecież światów, jakie otwierały się przede mną było tyle, ile filmów w wypożyczalni mieli moi rodzice… 

Jednym z pierwszych obrazów, który poruszył mnie do głębi był słynny „Titanic” Jamesa Camerona ze świetnym duetem Kate Winslet i Leonardo DiCaprio w rolach głównych. Niedługo po premierze na całym świecie rozpętała się z siłą atakującej szarańczy tak zwana „Leomanią” która dopadła i mnie, i moją rodzinę. Jako dziewięciolatek nie raz odgrywałem przed rodziną scenki z „Titanica”, a moja mama z uporem obcinała mi włosy „na DiCaprio”, twierdząc, że jestem do Leo niezwykle podobny. Cóż… Dziś mam dwadzieścia trzy lata i wiem, że do DiCaprio podobny nie jestem, ale jego kunszt i podejście do aktorstwa co rusz wprawiają mnie w podziw, dlatego gdy tylko zauważyłem, że w zapowiedziach różnych księgarni pojawiła się biografia wyżej wspomnianego, z miejsca zapragnąłem ją mieć. 

Tym sposobem trafiła do mnie książka „DiCaprio. Tajemnica sukcesu” napisana przez Douglasa Wighta. O biografiach dość ciężko pisze się recenzje, ponieważ fabułą jako taką jest życie prezentowanej znanej osoby, a styl tego, który podjął się spisania życiorysu znanej osobistości schodzi nieco na boczny tor. Oczywiście, nadal jest to ważne, ponieważ nawet niezwykle ciekawe życie Pana X bądź Pani Y może być opisane w tak nużący dla czytelnika sposób, że nawet najwięksi fani mogą nie podołać niefortunnemu stylowi biografa. Douglas Wight na moje szczęście ma jednak bardzo przyjemny w odbiorze styl, powodując, że zlepek faktów, opinii, miejsc, dat i nazwisk czyta się niemalże jednym tchem i z minuty na minutę coraz więcej stron trzymamy lewą dłonią, a coraz mniej zostaje nam w prawej. Jednak, nie tylko rzetelnie wykonana praca pana xxx xxx wpływa na szybkość lektury. Życiorys Leonardo DiCaprio bogaty jest w zwroty akcji, upór i niewątpliwą miłość, jaką jest aktorstwo dla tego dziś trzydziestoośmioletniego człowieka. To wszystko sprawia, że książka jest bardzo dobrym wyborem nie tylko dla koneserów kina. 
To, co podobało mi się w tej pozycji, to zupełna szczerość autora, który bez ogródek opisuje wszelkie mniej lub bardziej niechlubne wyskoki aktora, jego liczne romanse i problemy z ustatkowaniem się. Dzięki temu czytelnik widzi w DiCaprio zwykłego człowieka, który na szczęście ideałem nie jest. Nie mniej jednak mam wrażenie, że poza licznymi podbojami miłosnymi, niczym szczególnym (w negatywnym tego słowa znaczeniu) jako gwiazda się nie wyróżnia. 

Podtytuł „Tajemnica sukcesu” nie został doczepiony bez powodu. Książka Douglasa Wighta jest przede wszystkim notką, przedstawiającą od kulis każdy projekt, w który zaangażował się aktor. Od starań o poszczególne role, po opis pracy nad bardziej znanymi scenami, na opiniach współpracowników czy recenzentów kończąc. Czytając wybrane fragmenty, trudno oprzeć się pokusie, by prześledzić biografię aktora i samemu przeanalizować trud i zaangażowanie, jakie włożył Leonardo w każdy ze swoich filmów. Ta książka w zręczny sposób wydobywa to, co umyka wielu kinomanom, skupiając się na drobnych gestach, mimice, sposobie poruszania się, czy spędzeniu kilku miesięcy życia na prowincji RPA, by nauczyć się trudnego akcentu południowoafrykańskiego (którym to aktor posługiwał się w „Krwawym diamencie” z 2006 roku). Jestem pewny, że po lekturze tej ksiązki wielu zwolenników jeszcze bardziej doceni aktorstwo DiCaprio, a ci, którzy do tej pory nie byli zbyt oczarowani jego kreacjami, spojrzą na filmy z jego udziałem w nieco inny sposób. Cokolwiek by o nim bowiem nie mówiono, jakiekolwiek łatki by mu przylepiono, to role, jakie wybiera, i wyzwania które przed sobą stawia sprawiają, że należałoby jego z kolei stawić go na równi z takimi sławami jak Al Pacino, Marlon Brando, czy Robert De Niro. I o ile Cameron chciałby za „króla świata” uchodzić, o tyle DiCaprio nadal nim jest i ma się dobrze!
piątek, 8 lutego 2013 | By: Mandriell

Piosenka tygodnia #5

Świetny cover starej i znanej piosenki Phila Collinsa. 
Cover wydany na potrzeby filmiku promującego trzecią odsłonę gry "Dead Space". Przyznam, że kawałek świetnie wpada w uszy, dodatkowo jest świeży i wnosi do znanej piosenki przyjemny klimat.


Wypada tylko przyklasnąć grupie "Nonpoint" za tak świetne wykonanie, bo w moim odczuciu przebili Phila.



czwartek, 7 lutego 2013 | By: Mandriell

Zagubieni Chłopcy


Czerwona okładka, na dole dobrze mi już znana mapka tytułowa, a znad niej dumnie zerka na mnie smoczy statek. Tak! To nic innego, jak druga część Kronik Imaginarium Geographica, zatytułowana „Powrót Czerwonego Smoka”. Po dziewięciu latach od przygód opisanych w „Tu żyją smoki”, John, Charles i Jack ponownie łączą swe siły, by rozwiązać zagadkę zniknięć tysięcy dzieci, zarówno z naszego świata, jak i z Archipelagu Snów. 


Pisząc o twórczości Jamesa A. Owena nie sposób nie pokusić się o porównanie go z ostatnio coraz bardziej popularnym Polskim autorem – Jakubem Ćwiekiem. Jeden i drugi jako swój znak rozpoznawczy stosują grę z czytelnikiem, w której to naszym zadaniem jest wyłapać jak najwięcej nawiązań do (pop)kultury. W kolejnej książce Owena, tych nawiązań jest znacznie więcej, niż w pierwszym tomie sagi o Archipelagu Snów. Nieskrywany podziw budzi u mnie umiejętność inteligentnego łączenia nawiązań, wywołujących raz po raz nie tylko – jak to w przypadku Ćwieka – coraz szerszy uśmiech, ale również refleksje nad tym, jak idealnie dopasowany w tej powieści jest każdy fragment. Na tym polu Ćwiek zdecydowanie przegrywa ze swoim amerykańskim kolegą po fachu. Bo, o ile u Jakuba Ćwieka nawiązania do popkultury w nowszych książkach służą jedynie odhaczaniu każdego kolejnego, a po pewnym czasie ma się wrażenie, że powstały tylko po to, żeby czytelnik zobaczył jak dużo autor wie i jak się tą wiedzą z nami dzieli, o tyle u Jamesa A. Owena żadne nawiązanie nie zostało dodane do powieści na siłę, przy żadnym nie ma się wrażenia sztuczności lub braku dopasowania. Co więcej, autor, wykorzystując prawdziwe znane postaci jako głównych bohaterów „Powrotu Czerwonego Smoka”, musiał zmierzyć się z ciężkim do udźwignięcia brzemieniem faktów z życiorysów każdego z nich i subtelnie wpleść pasujące fragmenty z życia trójki niegdyś chodzących po świecie ludzi do czasów z kart powieści. Owen zachował się przy tym jak skoczek wzwyż, podnoszący poprzeczkę po to, żeby przeskoczyć ją bez większych problemów, ku uciesze widzów. 



Przejdźmy jednak do konkretów. W „Powrocie Czerwonego Smoka” dużo większą rolę (w porównaniu z „Tu żyją smoki”) odgrywa mitologia grecka. Głównym motywem powieści jest jednak historia Piotrusia Pana, opisana zresztą w brawurowy sposób i dodająca bardzo świeży powiew do wyeksploatowanej już opowieści o wiecznym zagubionym chłopcu i jego świcie. James A. Owen dokonał w tej powieści czegoś, co określiłbym mianem „nawiązania w nawiązaniu”, wynosząc znak rozpoznawczy dla swojej twórczości na jeszcze wyższy poziom. Takich zagrań było w powieści kilka i po każdym z nich miałem w głowie jedno wielkie „łał!” 



Moim zdaniem druga część Kronik Imaginarium Geographica jest lepsza od poprzedniczki i jeśli autor zachowa taką tendencję przy każdej kolejnej części, to ta saga stanie się moją ulubioną, i będę wracał do niej częściej niż myślałem. Podtrzymuję swoje zdanie z recenzji poprzedniej części, że przez swoją złożoność i multum nawiązań nie jest to książka i seria dla młodzieży. Chwile spędzone na lekturze tej książki uważam za bardzo dobrze wykorzystane, dlatego tez gorąco zapraszam do zapoznania się z Archipelagiem Snów i całą złożonością tego świata.
piątek, 1 lutego 2013 | By: Mandriell

Piosenka tygodnia # 4

Ostatnio znów oglądałem Incepcję, to i strasznie wkręciła mi się piosenka "Time"
Dla mnie to zdecydowanie najlepsza piosenka filmowa.


piątek, 25 stycznia 2013 | By: Mandriell

Piosenka tygodnia # 3

Kolejna piosenka tygodnia, to ostatni singiel Skylar Grey, która w towarzystwie Eminema robi sobie jaja ze wszystkich kobiet określanych mianem "pustaka" bądź "plastikowej lali". Auć, oberwało się nawet lukrowej Katy Perry....
A, że panna Grey robi to świetnie, nie sposób przy teledysku się nie uśmiać. Obnażone zostały wszystkie głupie rzeczy, które niektóre kobitki robią byleby tylko zadowolić lecących na to panów.
Do tego wstawki Eminema, wyraźnie (no wyraźniej już się nie da) nawiązujące do piosenki Queen, które to rozbawiły mojego przyjaciela Zimka, zapalonego psychofana Queen, to już o czymś świadczy ;)
A żeby było jeszcze śmieszniej... twórcy bez ogródek podkreślają, że jest to jajcarska piosenka o seksie. 
Wkręciło się, fakt.