Dziś będzie tylko recenzja, dość negatywna w dodatku.
Po prostu stwierdziłem, że muszę się podzielić tą przykrą wiadomością z pozostałymi.
Jamie Oliver - jeden z moich ulubionych kucharzy.
Można by rzec, że to moje guru kulinarne. Dlatego też bez
wahania kupiłem jego najnowszą książkę....
"30 minut w kuchni. Rewolucyjna metoda, jak gotować smacznie i szybko."
I muszę przyznać, że strasznie się
zawiodłem.
Ta książka to kulinarna podróż przez mękę. Niby rewolucyjna
metoda gotowania, która pozwala tylko (!) w 30 minut przygotować całe zestawy
potraw dla przynajmniej 4 osobowej grupy. Moim zdaniem - jeśli nie masz wprawy
- nie masz szans wyrobić się w te 30 minut z przystawką, zupą, głównym daniem,
sałatką i deserem. To mój pierwszy zarzut.
Drugi zarzut to dość mocne ograniczenie, które nakłada autor
na osoby, które z jego najnowszej książki chcą skorzystać. O tyle, o ile w
poprzedniej (najlepszej moim zdaniem) jego książce "Każdy może gotować"
można było modyfikować podane przepisy, dodać coś od siebie, ewentualnie coś
odjąć lub zastąpić dany składnik innym, tak w "30 minut w kuchni..."
Jamie nakazuje nam, aby nie modyfikować jego pomysłów oraz, żeby trzymać się
ściśle wytyczonych przez niego poleceń. I tu pojawia się podstawowy problem tej
książki. Większość prezentowanych zestawów dań jest wręcz piękna dla oczu, ale
dla Polskiego kucharza w wielu przypadkach nie do zrobienia z powodu braku określonych składników lub do zrobienia, pod
warunkiem, że na jedną z proponowanych uczt wydamy mniej więcej równowartość
trzycyfrowego banknotu. To olbrzymi minus, tym bardziej, że w jego poprzednich
książkach z danego przepisu mogły się najeść spokojnie cztery osoby za jedną
czwartą sumy, którą wydamy na to, co proponuje w "30 minutach w
kuchni".
Ostatnim zarzutem, jaki kieruję w stronę najnowszej książki
Jamie'go Olivera jest fakt, że zbyt często w propozycji na jeden wieczór (czyli
przekąska, danie główne, sałatka i deser) mamy dziwne połączenia smakowe. Jak
na przykład: Makaron, ziemniaki i chleb w jednym. Lub dania tylko z
wykorzystaniem owoców. Rozumiem zamysł tematyczności Olivera, ale w tym wypadku
traktuję to jako zwyczajny niewypał. Jedynym plusem tej książki jest to, że
jeśli się uprzemy, zrobimy kilka pojedynczych dań z proponowanych zestawów, jak
deser czy sałatka. Książkę ratuje fakt, że to kolejna pozycja, która jest
pięknie wydana i cieszy oko. Ale co z tego, jeśli tu o gotowanie chodzi...
Zdecydowanie nie polecam.
0 komentarze:
Prześlij komentarz