piątek, 18 listopada 2011 | By: Mandriell

Aktualnie.... #1

Tak jak pisałem jakiś czas temu - postaram się co jakiś czas wrzucać tutaj rzeczy, które aktualnie mnie kręcą, interesują, zajmują mój czas i moje myśli. Sprawy codzienne, czasoumilacze, rzeczy które lubię.  Będzie przekrojowo : Od muzyki, seriali, książek przez jakieś konkretne jedzenie, program tv, gry, planszówki,  popularne osoby czy co tam jeszcze.



Muzyka:

Nas & Damian MarleyDistant Relatives’’
O tym debiucie jakiś czas temu sporo się mówiło. Że klasyk, że fantastyczny duet, że nieziemskie teksty. A że jestem fanem muzycznych kombinacji i starego dobrego rapu, to wreszcie postanowiłem przesłuchać. 
I co? I zawiodłem się.

Od razu mówię, że słuchałem tej płyty kilka razy, żeby po pierwszym zniechęceniu nie skrzywdzić (być może) muzycznej czarnej perełki. 

Tyle, że płyta jest zwyczajnie nierówna. O ile muzycznie jest dobrze, to tekstowo często jest… dziwnie, sztucznie. Wersy Damiana są mocne, dobre jeśli chodzi o treść. Nas poza tym, że ma dobre flow w niektórych kawałkach to jakoś tak… nie spełnił moich oczekiwań. Ale może to przez to, że większość traktuje o problemach Afryki z którą nowojorski raper nie miał wiele wspólnego. 
I szczerze - moim zdaniem ten duet muzycznie ze sobą nie pasuje. Chemię czułem tylko w utworach „As we enter”, „Strong Will Continue”,  “Nah Mean” I “Tribal War”. I tych piosenek z chęcią słucham. Reszta albo kompletnie nie zapadła mi w pamięci, albo zwyczajnie mi się nie podoba. Cały album oceniłbym na 6/10


Coma Czerwony Album
Nowość z nie-kochanej Łodzi! 

Czerwony Album to nieco lżejsza tekstowo Coma, ale nie ze względu na znaczenie tekstów. Bardziej chodzi mi o mniej zawiłe metafory, co trafi zapewne do tych, którzy do tej pory Roguca i ekipy nie trawili (a są jeszcze tacy?!). 

Słyszałem wiele opinii starych fanów, że Coma się skończyła, że nowy album to masakra, pop, i w ogóle wstyd tego słuchać. No tak, niech Coma napisze kontynuacje „Trujących roślin”, „Stu tysięcy jednakowych miast” i kilku innych klasyków. Tyle, że wtedy Ci sami fani zarzucą im, że zespół się nie rozwija, że (znów) Coma się skończyła i, że nie ma w tym niczego nowego, ciekawego... 

Mnie tam nowy album się podoba. Nie jest to (moja ulubiona) „Hipertrofia”, ale już po paru przesłuchaniach płyty mam piosenki, które wliczam do panteonu Comy. Moja ulubiona piosenka „Los cebula…” to w ogóle jeden z najlepszych kawałków w historii kapeli. Nie zabrakło jednak na Czerwonym kilku zgrzytów. Mnie osobiście nie podoba się „Rudy” oraz kompletnie nie trafia do mnie idea kropli dla Polski z „ORh+”. Muzycznie album jest świetny, energia przeplata się z melancholią, a całość ozdabia wokal Roguckiego. Gdyby nie kilka piosenek, które dość negatywnie wpływają na odbiór całej płyty, byłby to kolejny album którego mogę słuchać od pierwszej do ostatniej piosenki. No i lekkim minusem jest to, że jednak są tu utwory, które kompletnie ulatują z głowy po przesłuchaniu. Mocne 7/10

Książki:

Stephen King „Wielki Marsz”
O tej książce wiele słyszałem i jakoś dwa lata temu był na nią taki szał wśród znajomych, że zniechęcony odłożyłem książkę gdzieś głęboko na półkę w oczekiwaniu na odpowiedni moment. Aktualnie przeczytałem niecałe 100 stron. Do tej pory jest świetnie. 

Nieustanna akcja, nerwy, zgrzytanie zębów, krew, pot i łzy. Lubię to! Wszystko pisane tak soczystym językiem, że aż żal tych tylko około 270 stron. Zobaczymy jak to się skończy, ale jestem bardzo zadowolony. 

No, i ciekawe czy Wielki Marsz przebije „Grę o Tron”, która w moim prywatnym rankingu trafiła na pierwsze miejsce najlepszych książek jakie czytałem. 


Myślę, ze na pierwszą notkę tyle wystarczy. Nie chcę się jakoś kolosalnie rozpisywać, bo póki co ma to ładną i dość przystępną dla mnie formę. Niebawem kolejna część tych aktualnych czasoumilaczy. 

3 komentarze:

Mila Blaszta pisze...

Są jeszcze tacy, którzy Comy nie trawią. Znam osobiście. A nawiasem mówiąc to ja też najbardziej Hipertrofię lubię.

Mike pisze...

A które kawałki jeszcze Ci się nie podobają, oprócz tych dwóch, które wymieniłeś? :)

Los cebula to także mój faworyt, a poza tym bardzo podoba mi się power i energia zawarta w Angeli i w Złym wychowaniu. Genialna jest też nagła zmiana klimatu W Chorym Sadzie, kiedy diabeł zaczyna na palcach chodzić. :D

Mandriell pisze...

No, Mike :D Wymieniłeś wszystkie te kawałki, które mi się jeszcze podobają.
Deszczowa Piosenka i Jutro są jeszcze w miarę. No i na pół.

A Białe Krowy, Woda leży pod powierzchnią i Gwiazdozbiory mi się raczej nie podobają i w ogóle nie zapadają w pamięci.

Prześlij komentarz