poniedziałek, 10 stycznia 2011 | By: Mandriell

Top 10 Filmów 2010 roku


Jak w tytule notki - przedstawiam 10 według mnie najlepszych filmów minionego roku.
W swojej liście uwzględniam tylko te filmy, na których byłem w kinie. 
Wszelkich seansów DVD, czy też w TV nie zaliczam.

W 2010 roku w kinie byłem w sumie 38 razy, najczęściej wybierany przeze mnie gatunek filmowy to dramat, jednak równie często wybierałem się w zeszłym roku na thrillery, filmy animowane, fantasy i sensacyjne komedie.

10. „Social Network”
Film o założeniu najpopularniejszego na świecie portalu społecznościowego oraz o jego założycielu mógłby się wydawać nudny i co najwyżej średni. Moje zaskoczenie było dość duże, bo film mocno angażował moją uwagę i trzymał w jakimś napięciu. Przyjemne, gorzkie, inteligentne i wciągające kino. Niesamowite jest to, że główni bohaterowie żyją w świecie złożonym z wielomilionowych (a nawet miliardowych) sum, a tak naprawdę to jeszcze banda młodziaków w klapkach i t-shirtach. Kolejną zabawną rzeczą jest to, że twórca facebooka to tak po prawdzie odludek, socjopata i rasowy dupek. Film ma świetnie rozpisany scenariusz i bardzo przyjemną muzykę. Czy ten film zasługuje jednak na Oscara w kategorii „najlepszy film”? O tym zadecyduje Akademia, ale już wszystkie liczby na fejsbukowym niebie na to wskazują.

9. „Istota”
Nie przepadam za kinem sci-fi w którym położono nacisk na statki kosmiczne i inne tego typu maszyny inne galaktyki oraz alternatywne światy bo to wydaje mi się zwyczajną stratą czasu. Wyjątkiem były: Avatar i Dystrykt 9. Natomiast to, co zobaczyłem w filmie Istota odpowiada mi w każdym calu. Inteligentne kino, które zadaje kilka ważnych pytań na które nasza cywilizacja powinna sobie odpowiedzieć. Do tego dochodzi fajny, mroczny klimat, dość ciekawa muzyka i Adrien Brody. W pamięć zapadło mi kilka scen, między innymi sam początek filmu, gdzie wszystko pokazano po prostu inaczej.

8. „Zaplątani”
Walt Disney wraca do korzeni? Mam nadzieję. Zaplątani to co prawda adaptacja baśni braci Grimm, ale zrobiona w iście staro Disney’owski sposób - mamy księżniczkę, niejednoznacznego głównego bohatera, złą czarownicę i marzenia do spełnienia których każdy człowiek dąży. Wielkim plusem filmu są przepiękne piosenki i cała różnorodność emocji. Polski dubbing jak zwykle pierwszej jakości. Maciej Stuhr jako Flynn to prawdziwe cudo! Film świetny nie tylko dla małych dzieci, o czym świadczy tak wysokie miejsce na mojej liście. Ahh - no i kameleon!!!

7. „Kick Ass”
Nigdy nie przeczytałem żadnego komiksu. Świeżo po obejrzeniu tego filmu myślałem że to się zmieni, ale wiem że komiksy po prostu nie są dla mnie. Nie zmienia to jednak faktu, że ten film to absolutnie świetna i wykręcona na maxa komedia akcji, gdzie zabawa komiksową konwencją jest tak wyraźna, że nawet koleś kompletnie w komiksach nie siedzący miał banan na twarzy przez cały film.
Kick Ass rzeczywiście urywa dupsko. Robi to w świetnym stylu. Dawno tak dobrze nie bawiłem się na sali kinowej. Mam nadzieje, że powstanie sequel. Polecam wszystkim, bez wyjątku, uważam że to swoisty „must see” 2010 roku!

6. „Bracia”
Dramat to mój ulubiony gatunek filmowy. Ten film mnie tylko utwierdził w tym zdaniu.
Film jest ponurym, brutalnym i wyciskającym łzy z człowieka obrazem antywojennym, z jasnym przekazem wypełnionym całą paletą emocji i wrażeń. Gra aktorska wywołuje podziw i wielki szacunek za oddanie dla roli, muzyka tylko potęguje te odczucia. Polecam ludziom o silnych nerwach, bo dość szybko można się rozkleić i zdołować. Obojętnie jednak czy jesteś osobą silną czy słabą - wyniesiesz z tego filmu dużo.

5. „Nazywam się Khan”
Tak wiem wiem, nie lubicie kina Bollywood tak jak ja, albo w ogóle za nim nie przepadacie. A źle, bo ten film trzeba obejrzeć. Nie jest to żadne ckliwe romansidło bez ładu i składu (jak zapewne wielu pomyślało), ale ciepły, wzruszający i mądry film, poruszający wiele olanych dziś kwestii. Podczas tego filmu płakałem około 40 minut, a uważam że jeśli coś jest w stanie ze mnie wycisnąć łzy to jest dobre i na uwagę zasługuje. Indyjski obraz świetnie opisuje podejście amerykanów do innych narodowości po 11 września, oraz konflikty religijne. We wspomnieniach Khana widzimy nieustanne konflikty między hindusami a muzułmanami, potem w USA w fajny sposób przedstawiono na czym swoją siłę czerpie dżihad. Nie będę Wam zdradzał na czym, choć bardzo bym chciał. Musicie obejrzeć film. Z czystym sercem polecam, może ten obraz otworzy Was na kino Bollywood.


4. „Twój na zawsze”
Zapewne wiele osób uzna, że film z Robertem Pattinsonem po jego „arcy” rolach w sadze Zmierzch nie może być dobry i jedynymi odbiorcami powinny być napalone fanki. Cóż, nie uważam się za jego fana, ale zaryzykowałem. Zwłaszcza że opis fabuły mnie zaciekawił. Była to zdecydowanie dobra decyzja.
Oglądając, miałem nieodparte i wciąż rosnące wrażenie, że główny bohater to kopia mojej osoby, bo i sytuacja rodzinna i podejście do świata i całe to zagubienie to jakby ktoś bezczelnie wyciął fragmenty mojego życia, i wrzucił na taśmę filmową z Pattinsonem w roli głównej. Ci, którzy mnie dobrze znają i obejrzą film tylko mi przytakną.
Filmowi od pewnego momentu towarzyszy ciężka aura i widz cały czas zastanawia się „co tu się złego przydarzy”. I to, co się dzieje jest rozwiązaniem szokującym, ale dla bystrego i uważnego widza może być dość proste do przejrzenia. Niemniej uważam że to dobry zabieg. Mocna końcówka.
Film ukazuje jak cienka jest granica między poukładanym życiem a tym co stawia przed nami los. Ścigające nas demony oraz mgliste wizje przyszłości są też ważnym elementem tego dramatu. Wszystko doprawione w bolesne i skomplikowane relacje rodzinne.


3. „Jak wytresować Smoka”
„To kandydat do filmu roku” - pomyślałem, kiedy obejrzałem film.
Mamy wyspę pełną wikingów, mamy łodzie, dużo wody i… całe mnóstwo smoków!
Problemem dzielnych i brodatych wikingów są właśnie te urocze stworzonka. Napadają na wioski, palą co mogą, kradną owce. Nic więc dziwnego, że między walczącymi stronami nie ma przyjacielskich stosunków. Wszyscy ludzie zgodnie smoków nienawidzą, smoków się boją i smoki tępią.
Wszyscy?
Bardzo spodobało mi się to, że w filmie scenariusz jest bardzo dopracowany. Wszystko ładnie z siebie wynika, nie ma żadnych zapychaczy czasu czy innych czasoumilaczy. Każda scena jest ważna, każdy bohater ma znaczenie. Od pierwszej do ostatniej minuty coś się dzieje, nie ma niepotrzebnych przestojów akcji. Polski dubbing był całkiem dobry, choć widziałem znacznie lepiej dubbingowane animacje (jak choćby „Zaplątani”). Do całości zachwytów muszę dodać bardzo dobrą muzykę. Wspaniale dopasowana, wpadająca w ucho i zapadająca w pamięci.
Jak wytresować smoka to wspaniały hołd dla takich cech jak inteligencja, spryt, wrażliwość. Film pokazuje, że warto jest pozostać sobą, nawet jeśli początkowo wszyscy mają Cię za dziwaka. Mądrze ukazano siłę przyjaźni. To właśnie w przyjaźni siła, a nie w mięśniach i narzędziach.
Co wyróżnia ów animację od całej reszty? Jest czymś więcej niż zbiorem nawiązań po popkultury, czymś więcej niż zbiorem bardziej lub mniej śmiesznych tekstów, czymś więcej niż usilnym moralizatorem, czymś więcej niż kinem familijnym. Ten film jest magią samą w sobie. Ma w sobie to „coś”, czego oczekuję od filmu.

2. „Nine”
Musicale w kinie są niestety niezwykłą rzadkością, dlatego te dobre zdarzają się jeszcze rzadziej. Na moje szczęście (ponieważ bardzo lubię musicale) film Roba Marshalla, który w naszych kinach można było oglądać w lutym zasługuję na chwilę uwagi. Jest w tym filmie coś, co odróżnia Nine od reszty musicali. Mianowicie - ciężki klimat, który nie każdemu przypadnie do gustu. Można też powiedzieć, że prawie cały film dzieje się w głowie głównego bohatera.
oim zdaniem motorem napędowym, wynoszącym film na bardzo wysoki poziom jest świetna Marion Cotillard, i nie mówię tego tylko dlatego, że jest moją ulubioną aktorką, ale po prostu nie sposób było nie wierzyć w to, co wykreowała, niesamowicie zagrała załamaną, odrzuconą, pogodzoną z losem i zaniedbywaną żonę, która dla dobra małżonka zrezygnowała z własnych marzeń o aktorstwie, a w zamian dostała pusty dom i coraz większy chłód ze strony Guido. Jej smutek, rozgoryczenie i brak nadziei jest tym czymś, co dodaje ciężkości „Nine”. Wraz z Danielem Day-Lewisem stworzyli wspaniały duet. Jeśli dodać to wszystkiego tego co już napisałem scenografię, kostiumy oraz grę kamery, stylizowaną na styl włoskich reżyserów lat 60 XX wieku, to otrzymamy naprawdę piękny, choć trudny film, opowiadający o tym, jak można się zagubić w życiu, jak czasem oczekiwania innych oraz własne błędy mogą nas przytłoczyć na tyle by nie móc sobie poradzić, o sile przyjaźni oraz potędze miłości. Wszystko to zgrabnie połączone dobrą muzyką oraz układami tanecznymi, świetną grą aktorską, równowagą między humorem a dramatem, oraz zupełnie innym pomysłem na pokazanie musicalu, w efekcie dostaliśmy film zasługujący na miejsce w swojej domowej videotece, oraz - co ważniejsze - w głowie.

1. „Incepcja”
No tak, Ci którzy mnie znają doskonale wiedzieli że ten film znajdzie się obok „1”
Moim skromnym zdaniem jest to film XXI wieku. Najlepsza rzecz jaka powstała od początku nowego stulecia, a dla mnie ulubiony film w ogóle. Nie spodziewałem się że kiedykolwiek cokolwiek przebije 8 Milę z Eminemem, a tu proszę - pojawił się Nolan, zebrał w jednym filmie moich ulubionych aktorów (DiCaprio i Cotillard), napisał świetny scenariusz, wyreżyserował film mówiący o jakże mi bliskim temacie snów i świadomego śnienia. Zrobił to w taki sposób że zarówno ludzie którzy nastawiają się w kinie na efekty specjalne, wartką akcję, wybuchy, pościgi i wątek przekrętu doskonałego jak i Ci, dla których ważniejsze jest głębsze przesłanie, mnogość interpretacji i intelektualny aspekt kina znajdą coś dla siebie. W tym filmie miłość jest ukazana w przepiękny sposób. Nie jest to miłość doskonała, nie jest to nawet miłość szczęśliwa - ale jest prawdziwa, silna i absolutnie wyniszczająca. Obejrzałem 3 razy w kinie i jak dotąd 3 razy na DVD i im więcej razy oglądam, tym bardziej mi się to wszystko podoba. Przepięknie wykreowany świat, fantastyczna muzyka (chyba najlepszy soundtrack 2010 roku), montaż, scenografia, gra aktorska dobra, mogło być troszkę lepiej ale jest i tak bardzo zadowalająco. Do tego scenariusz… Gdy na 21 urodziny dostałem „bączka” z Incepcji cieszyłem się jak dzieciak. Dzień w dzień bawię się tym totemem. Praktycznie codziennie myślę o Incepcji i wydaje mi się, że Nolana przyćmić może jedynie…. Nowy Nolan. Absolutny nr 1. Polecam wszystkim bez wyjątku. I nie, ciągle nie mam odpowiedzi na najważniejsze pytanie w filmie… Moim zdaniem w pewnym momencie położono większy nacisk na dramat i chyba w tej konwencji kończy się sam film. 


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czuję się "obsłużona" szybciej niż w Biedronce:)

Erikssa pisze...

Ten top 10 ulubionych filmów z 2010 roku jest nawet niezły. Podoba mi się. Chociaż niektórych nie znam jak na przykład - 10, 9, 7, 6 i 2. Ale o niektórych słyszałam. Za to resztę filmów bardzo dobrze znam i bardzo lubię, więc cieszę się, że są w twoim top 10 najlepszych filmów. No i oczywiście wiedziałam, że numerem 1 będzie - Incepcja!! I z tego powodu najbardziej się cieszę. Mam nadzieję, że top 10 filmów w 2011 roku będzie równie dobry jak ten.

Prześlij komentarz